Obserwatorzy

wtorek, 4 lutego 2014

nie piszę...

Nie piszę, bo nie szyję :-( Szukanie pracy, to ciężka praca, a najgorsze w tym jest to, że nic nie można zaplanować... Wczoraj telefon, że dzisiaj mam być, gdzieś tam w miasteczku niedaleko... Mąż zaproponował, żebym dzisiaj przyjechała po niego, pojedziemy razem na tą rozmowę i w drodze powrotnej załatwimy to i tamto. Spoko - genialny plan.
Rano wypiłam kawkę, pobawiłam się z kotami, wyszykowałam się i pojechałam do męża. Tramwajem. Wchodzę cała zadowolona, że o czasie jestem. A mąż się pyta czym przyjechałam. Też pytanie! Oczywiście, że tramwajem, przecież na piechotę nie przyszłam! Odpowiedź męża: samochód Ci zostawiłem... Eeee... rozmowa 30 km dalej, samochód 10 km w przeciwną stronę, czas wyliczony. Ups.
Samochód pożyczyliśmy, dojechaliśmy na czas :-)
Wkraczam pewnym krokiem. Miałam być 12:40, i proszę jestem! 2 minuty przed czasem. Cała dumna, z uśmiechem na twarzy, spokojna (bo przecież rozmowy ostatnio zajmują mi więcej czasu  niż praca etatowa). Wchodzę i... zauważam koleżankę, z którą nasze drogi się rozeszły dwie firmy temu, czyli ok 6 lat już minęło. Na wstępie się dowiedziałam, że jest mały poślizg i przed chwilą weszła osoba umówiona na 11:00. A przecież to nie służba zdrowia, że umówiony czas jest tylko orientacyjny...

Opowiedziałyśmy sobie te 6 lat. Kawy nam się zachciało, a dookoła tylko pola. A tu nic, ani kawy, ani wody... Jeden pan nie wytrwał, pojechał sobie. Dwóch sympatycznych panów przybyło. Próbowaliśmy uzasadnić ten poślizg, o co chodzi? Teorie były różne: żebyśmy się zintegrowali; że to ukryta kamera; że sprawdzają wytrwałość...

Oj, jakby było coś do picia, to fajna imprezka mogłaby się zrobić.
I tak po 2,5 godzinach oczekiwania weszłam :-) Dalej nie ma co opowiadać rozmowa jak rozmowa, chociaż pani zaskoczyła mnie swoją wiedzą, jestem pod wrażeniem. A mało kto robi na mnie takie wrażenie. Niezależnie od rezultatów, warto było czekać, żeby porozmawiać z kimś, kto zna się na rzeczy :-)

Skarpeta jest obrażona, że długo mnie nie było. Kawy wypiłam od razu dwie (południową i popołudniową), i nie wiem od czego zacząć...

Jutro ciąg dalszy mojego maratonu, więc może się po prostu przygotuję. Miłego wieczorku wszystkim życzę i przypominam o CANDY Z KOTEM



6 komentarzy:

  1. Fajnie, że osoba z którą rozmawiałaś na rozmowie kwalifikacyjnej tak miło Cię zaskoczyła. Ja bardzo się stresuję takimi rozmowami!
    ps. Skarpetę uwielbiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma co się stresować :-) jak się nie pasuje do firmy, to po co tam iść? chociaż czasami po prostu trzeba- byle gdzie- byle było. A Skarpety nie widziałaś w akcji, wtedy byś się w niej zakochała :-)

      Usuń
  2. To miałaś dzień ciekawy...Powodzenia w szukaniu pracy !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnio wszystkie dni są podobne...tylko rozmówcy mi się zmieniają, ale pierwszy raz tyle czekałam :-) szkoda, że nie płacą za szukanie pracy...

      Usuń

Dziękuję, że zaglądacie, a tym bardziej, że piszecie :-) Ania