Historię mojej maszyny Łucznika 739 - zwanej Starowinką- znacie, powtarzać się nie będę. Cierpiałam, kiedy zaniemogła. I choć, gdzieś tam myślałam o nowej maszynie, jednak nie wyobrażałam sobie rozstania ze Starowinką. Przypatrywałam się maszynom koleżanek, i wczytywałam się w posty o maszynach i w dyskusje też się wdawałam. Nie był to jednak temat, który sen z powiek by mi zganiał. O nie. Marzyć zawsze można, ale czy każde marzenie musi się spełnić... Wiedziałam, że mojej maszynie brakuje najbardziej dwóch elementów, które nowsze maszyny posiadają. Tylko, że te nowe, poza tymi dwoma drobiazgami, posiadają jeszcze całą masę różności...
Ostatnio nawet dostałam przemiły komentarz, że TAKIE rzeczy, szyję na takiej maszynie...
Aż w oczy wpadła mi maszyna, dlaczego akurat ta? nie umiem powiedzieć, to chyba zbyt złożone uczucie, żeby je jasno opisać. Zapytałam, czy można do niej dokupić moje wymyślone dwa elementy ( do tej pory widziałam tylko takie maszyny, do których właśnie było można je dokupić), i odpowiedź mnie przywarła do fotela: są w zestawie! O! No to jak są , to ja ją poproszę!
Jak kupiłam zaczęłam czytać co jeszcze posiada mój mowy nabytek. Strach mnie ogarnął, bo co ja mam z tym wszystkim zrobić? Bo ona taka nowoczesna, a ja jednak prosta kobieta i dobrze mi z moją Starowinką. Powiem szczerze: przeraziłam się nie na żarty. No i do tego teraz zawsze miałam wytłumaczenie, że nie mam tego i tamtego... I już nie będzie wykrętów, bo ona ma takie rzeczy, że ...
Oj denerwowałam się ja mocno...
Dzisiaj dzień szary i ponury. Szczęśliwie ostatni dzień tygodnia, a sprawy najpoważniejsze miałam do południa. Potem kilka drobiazgów, no dobra: kilkanaście. W angielskich klimatach przemierzałam Poznań w różnych kierunkach, a sprawnie to się dzisiaj przemieszczać nie dało :-(.
Miedzy innymi odebrałam mój strój wyjściowy od http://www.matkawygodna.pl/ :
W domu przywitałam męża błagalnym "kaaawyyy", a on mi pokazał ... i kawa nie była już potrzebna :-). Skarpeta też była zainteresowana, może nawet bardziej ode mnie...
Oto ona:
Już się przyzwyczaiłam do podnoszenia stopki nogą :-) i obcinania nici w piętą :-).
Obejrzałam już z każdej strony stopkę z górnym transporterem, aczkolwiek do jej użycia muszę jeszcze trochę dojrzeć :-).
Lola- chyba tak będzie miała na imię, umie takie kwiatuszki:
i 169 (!!!) innych ściegów :-) I tak też umie:
Zazdrocha !!! Pozytywna, ale zazdrocha :D
OdpowiedzUsuńTeraz to tam już, żadne metki nie są potrzebne, będziesz mogła autografy na produktach strzelać maszynowo :))
Niech Ci służy zdolna kobieto ! A koszulka szczęście niech przynosi ! :))
Ślicznosci nowości:) oj tego automatycznego obcinania niteczek to Ci zazdroszcze i tych literek tez zazdroszczę :) baw sie teraz cudnie i tworz kolejne piekne twory!
OdpowiedzUsuńAaaaaależ cudny zakup. Czujesz różnicę? Pewnie tak, ale pytam z ciekawości czystej, bo ja sama od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie zacząć odkładać na nowszy, technologicznie bardziej zaawansowany, komputerowy model:)
OdpowiedzUsuńOj widzę że nie jestem sama :)
OdpowiedzUsuńOgarniesz wszystko i myślę że jeszcze sama siebie zaskoczysz :)
Pozdrawiam. K :)
Cudownie :) Mnóstwo nowych możliwości się przed Tobą otwiera :) już się nie mogę doczekać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję Wam wszystkim. Mam nadzieję, ze Was nie zwiodę!
OdpowiedzUsuńOj Aniu czekałam wczoraj cały dzień na ta relację!!!! Niech Ci dobrze służy, a pomysłów nigdy nie zabraknie! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńWspaniały zakup, czekam na kolejne cuda :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zakupu maszyny i chyba jeszcze bardziej gratuluję koszulek z własnym logo. Super! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://ktos-robi-cos.blogspot.com/
Życzę owocnej pracy na nowej maszynie.
OdpowiedzUsuńCudna jest i kotu też się podoba i to najważniejsze .... ach jak mi się marzy taka , na którą nie będę przeklinac , że tafty i szyfonu nie szyje :(
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy wyjątkowo cieszą! Koszulka wyjściowa pierwsza klasa:D
OdpowiedzUsuń