No sama nie wiem, czy durnowatość! Czy zaćmienie! Ale trzymało mnie z dwa miesiące. Wymyśliłam sobie COŚ, co miało mi pomóc zorganizować pewien kącik. Wymierzyłam wszystko, przemyślałam co ma tam być, rozrysowałam, powycinałam i po 3 dniach szycia poległam... Porażka była tak bolesna, że całość zwinęłam i wyniosłam, ani kawałka materiału nie chciałam odzyskać... Dzisiaj postanowiłam wrócić do organizacji tego kącika. W tym celu udałam się na zakupy, oczywiście zakupy odbywały się na kanapie ze Skarpetą na kolanach :-) Na klikałam się, że ho...ho... aż w końcu znalazłam! Popatrzyłam i stwierdziłam, że to takie proste jest...że nie ma co kupować...uszyję sobie...
Teraz jakiś dzień wolnego i mam nadzieję, że tym razem nie polegnę :-)
Tymczasem dzisiaj byłam na spontanicznym spotkaniu, z szyjącymi Poznaniankami, w przemiłej pracowni Moniki. Spotkanie postanowiłyśmy twórczo wykorzystać i na akcję:
Przy pomocy takiego pięknisia:
Uszyłyśmy słonie! Takie oto o:
Słonie szyje się miło i przyjemnie :-) Szyjcie i Wy - dzieciaki się ucieszą :-)
słonie sa super :)
OdpowiedzUsuńsuper spotkanie nam się "uszyło" :) było cudnie, słoniowato, smakowicie i bardzo miło
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem zamiast słoni koty....?? Skarpeta i Alek będą pomagać :)
OdpowiedzUsuńA gdzie kokardki ? superanckie pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuń