Do tego szaro jest nie tylko na ulicach, ale też my jesteśmy szarym i smutnym narodem. Czekając w czasie kolejnych przesiadek, obserwowałam sobie ludzi. Jedna pani miała żółtą torebkę i jedna dziewczyna miała czerwoną walizkę. Poza tym szarość, szarość, szarość. Czarne kurtki, szare czapki, brązowe kozaki, to prawdziwe szaleństwo. Zresztą co tu dużo gadać, nie wyróżniałam się specjalnie: szara kurtka, czarne buty...czapkę mam zieloną, ale niestety w domu została :-(.
W tej szarości przypomniała mi się fioletowa pani. Któreś soboty, przyszła do nas do księgarni, pani ubrana na fioletowo. Ubrana była bardzo dobrze, fiolety nie były przypadkowe, tylko bardzo dokładnie dopasowane. Pani była lekka marudna, ale dla nas została już do końca fioletową panią (marudna zresztą też była do końca), choć w kolejnym sezonie chodziła w błękitach. Tak sie jednak wyróżniła, że do dzisiaj pamiętam te fiolety. I jestem przekonana, że Justi, Natalka, Tomek i Kuba też wiedzą, o których fioletach piszę...
Kolory! Kolory! Wiosna! Słońce!Czas chyba na zmiany, Trzeba zrobić przegląd szafy i zaczarować tą wiosnę, żeby nie chodziła jak ja - czyli rak - dwa kroki do przodu jeden do tyłu.
W ostatnich dniach uszyłam poduszkę ze wzorkiem, koszyczek na klamerki i worek na chleb. Oto one;
Spojrzałam na siebie - brązowy płaszcz, granatowe spodnie i buty, dobrze, że sweterek zielony ;-)
OdpowiedzUsuńFakt smutno i szaro, ale ja tak kocham szarości :-)
Woreczek na klamerki tez muszę uszyć, ale najpierw szare zasłony - w grochy :-D
Śliczne te Twoje wyroby
Na marginesie, były już wyniki candy? przegapiłam?