Obserwatorzy

środa, 27 listopada 2013

nie narzekać

Boli, boli chol....... nie będę się wyrażać, nie powinnam też narzekać, w końcu się nie połamałam, a to świadczy tylko o tym, że twarda baba jestem. Zatem: nie narzekam , ale : AUUUUUU!!!!!

Wczoraj w zasadzie się nie ruszałam, więc jakoś było. Dzisiaj wybrałam się do szewca, w końcu coś trzeba zrobić z tymi felernymi butami przed zimą. A media straszą, że zima jest za rogiem. A propos zimy miałam w tym tygodniu zabrać kwiaty z okien...cóż może w przyszłym tygodniu.

Kilka dni temu zdeklarowałam swój udział w akcji "uwolnij tkaniny ze swojej szafy". Zawsze mówiłam, że nie jestem chomikiem, bo jak wyrosłam, to wydawałam; jak dziecko wyrosło- szło w świat; jak przestało mi pasować, to też się pozbywałam. Mieszkanko mam niewielkie, jednak pawlacze w nim pojemne. Kiedyś szyłam też bardzo dużo, dla siebie, dla dziecka... Do niedawna też nie zdawałam sobie sprawy ile materiałów kupowałam, bo uszyję.... Jak wiecie nie miałam kiedy szyć. A materiały "same przychodziły". Teraz "jak wróciłam do domu", i zabrałam się za szycie, okazało się, że ... chować to ja potrafię. I tak wyciągam i wyciągam, a to muszę coś dokupić, żeby móc zrealizować pomysł; a jak kupuję, to jest jeszcze coś "takie ładne", albo "takie tanie"; Najbliżsi również widząc moje zacięcie do szycia, przeglądają swoje szafy i mówią "bo ty na pewno zrobisz z tego coś ładnego..... I tak ja szyję, a mi nie ubywa, wręcz przeciwnie. Najgorsze jest to, że często - za często zaczynam, i jak pojawia się nowy pomysł, to odkładam na potem. I tego potem mam już cały ogrom. Kilka razy postanawiałam, że nic nie kupię i nic nowego nie zacznę, zanim nie skończę tego co zaczęłam....i zaczynałam coś nowego.
I trafiła mi się wspomniana wyżej akcja. Założenie jest takie, że dwie rzeczy w miesiącu zostaną uszyte, czyli w moim przypadku - dokończone. Przez chwilę, chciałam się zdeklarować na jedną rzecz tygodniowo, ale brakło mi odwagi :-).

Teraz nie mogę ani skakać po półkach, ani się wyginać, a jestem praktykiem raczej podłogowym, snuję się z kąta w kąt i albo boli, albo nie robię nic :-(.

Kłopot przerobił moje meble na drapak. Jedyne co pomagało, to nakrywanie mebli kocami, co wyglądało.... jak wyglądało. Jeszcze w czasach "warszawskich" kupiłam materiał z myślą, że uszyję pokrowce, które zastąpią koce. Uszyłam jeden, a później zawsze coś, a że meble trzeba przestawić, że materiał się strasznie siepie, czyli brudzi, że tylko coś, i że jutro, i po weekendzie....i tak przez 3 miesiące.
Dzisiaj dziecko mi poprzestawiało meble, pomogło mierzyć i ciąć... i w ramach rodzinnej pracy zespołowej, szafa się uwolniła od dwóch materiałów, a meble nabrały jednolitego wyglądu.

Pokrowce są dwa, czyli uznaję, że w tym miesiącu wywiązałam się z deklaracji :-).

A oto długa Skarpeta:

czyli podkolanówka :-).

I jeszcze " w oczekiwaniu na otwarcie lodówki":






5 komentarzy:

  1. Piszesz więc wracasz do żywych :)
    Ze swojej strony życzę jak najszybszego powrotu do... zdrowego szycia!
    Pokrowce super, jak na razie, ja boję się podjąć jakiegokolwiek wyzwania!
    A koty widzę, że michy się doczekać nie mogą! Tylko dlaczego na stole?
    Pozdrawiam wieczornie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze stołu najbliżej jest do lodówki :-). Na razie udaje mi się bronić przed nimi blat w kuchni. A mała to taka torpeda, że nim zauważysz, że jest, to już jej nie ma. A w lodówce są lepsze rzeczy niż sucha karma dostępna od ręki......

      Usuń
  2. Czyli Skarpeta i Kłopot? Super imiona dla kotów ;PPP
    Super, że się wreszcie zmobilizowałaś :) Wiem jak to jest, ja też mam dużo rzeczy czekających na dokończenie lub uszycie ;) no i tkanin oczywiście też mam dużo ;) w zapasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarpeta już przyszła do nas z takim imieniem, a Kłopot....bo to był warunek (takie imię) męża na pojawienie się kota w domu :-)

      Usuń
    2. Wspaniałe te Twoje koty i jak każde zawsze na stole :)

      Usuń

Dziękuję, że zaglądacie, a tym bardziej, że piszecie :-) Ania