Kiedy wiedziałam, że moja firma się kończy, ale wszyscy udawaliśmy, że nic się nie dzieje, mieliśmy swoje "wielkie" sprawy i naprawdę dobrze udawaliśmy, że jest "normalnie", zadzwoniła do mnie koleżanka. Poznałyśmy się w poprzedniej, poprzedniej firmie. Miałyśmy dzieci w podobnym wieku i długo utrzymywałyśmy kontakty z odwiedzinami, wspólnymi wypadami na ciuchy i etc. Potem rozeszłyśmy się do różnych firm, jednak wciąż pamiętałyśmy o sobie.
I właśnie w momencie, jak ja byłam jeszcze bardzo potrzebna mojej firmie, zadzwoniła Sylwia. Nie bardzo miałam czas rozmawiać, więc obiecałam zadzwonić. Oddzwonienie zajęło mi kilka dni, a może nawet tygodni. Bądź co bądź, Sylwia nie odbierała, i nie oddzwoniła też później, co było do niej zupełnie niepodobne.
Teraz siedzę sobie w domku odkopuję szafy, pawlacze ( do piwnicy też pójdę!) i stare znajomości. Niektóre telefony są już nieaktualne, niektórym przeszkadzam w ich zapracowaniu.... Dzisiaj po raz kolejny zdałam sobie sprawę, że nie wolno odkładać pewnych rzeczy na później. Jeśli się pomyśli o kimś, to trzeba zadzwonić i zapytać co słychać.
Cieszę się, że pomyślałam dzisiaj też o Sylwii.
Pomyślcie o starych przyjaciołach i zadzwońcie do nich! Na pewno się ucieszą! Warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że zaglądacie, a tym bardziej, że piszecie :-) Ania