Obserwatorzy

wtorek, 19 listopada 2013

przed świętami

Girlanda druga z "bombkami", które z kolei są z aniołkami:
Szczegóły możecie poznać TUTAJ. Oczywiście powstała ona pod czujnym okiem Skarpety:

 która pilnuje materiałów i dba o ich odpowiednie "wyprasowanie" :-)

W okresie przed świętami wszyscy się ożywiają, szczególnie handlowcy, którzy chcą na koniec roku nadrobić straty, lub sprawić, aby wynik był jeszcze lepszy. Niby już wszystko było, a wciąż pojawiają się nowe promocje...
Kilka dni temu dostałam katalog, kolorowy, świąteczny, w większości z "mojej branży" ( czyt. na chwilę obecną co chciałam, to mam). Katalog obejrzałam, lekko mnie zaintrygował. Pochwaliłam papier, opisy i przyznać muszę, że odbiór mój jako klienta był pozytywny. Ale cóż życie sprawiło, że katalog wyszedł z domu wraz z makulaturą.
Wczoraj zadzwonił pan :-) z pytaniem o katalog. Zgodnie z prawdą przyznałam, że dostałam, obejrzałam i wyniosłam na makulaturę. Pan mnie poinformował, że naszą rozmowę nagrywa - nigdy nie rozumiem tego komunikatu, jeśli ktoś dzwoni do mnie, cóż ja jednak mogę na procedury.....; i chyba czytał z kartki, bo czułam się jak mała dziewczynka, która ma czytaną bajkę na dobranoc :-).
Nie lubię sprzedaży przez telefon, uważam je za naciągactwo, a tzw. "drapieżny marketing" jak na mój gust żeruje na ufnych ludziach odbierających telefony.
Pan mówił do mnie dziwnie intonując. Nie zwrócił uwagi na moją odpowiedź, szczególnie tą o makulaturze i dalej czytał z kartki, że towaru mają mało ( taaak.....wiem jakie są nakłady), i że tylko wybrani zdążą kupić ( poczułam się wybrana wiedząc, iż pan wybrał właśnie mnie, żebym mogła wydać pieniądze) i że on chce ze mną na ten temat porozmawiać. I tu zwątpiłam, czy chce rozmawiać o tym, że mają mało, czyli nie zabezpieczyli swojej akcji promocyjnej? Czy o tym na co mam wydawać SWOJE pieniądze? Czy o katalogu? który choć ładny, w moim przypadku był bezużyteczny..... Aby rozwiać wątpliwości czy aby na pewno jestem dobrym rozmówcą w pana bajce, powtórzyłam kwestię z krótkim żywotem katalogu w moim domu. Pan powiedział :"aha"... Ulżyło mi, że człowiek przestał w końcu czytać, a zaczął mnie słuchać :-). Krótka to była radość. Pan odczytał: " NA PEWNO CHCIAŁABY pani....." WRRRRR!!!!!!! Jakie chciała! jakie na pewno! Plus tylko dla pana, że na szkoleniu się nauczył, że do klientów nie mówi się negacją. Ale "chciała", "na pewno"!!!! NIE! Zdecydowanym głosem odparłam, że "na pewno bym nie chciała", i że potrafię czytać ze zrozumieniem, a tym bardziej po obejrzeniu obrazków jestem w stanie stwierdzić, że NA PEWNO bym NIE CHCIAŁA! .Na kartce u pana nie było takiej ewentualności, a kwestia pożegnania była zapewne na innej stronie.... Zatem pożegnałam pana życząc mu miłego dnia ( ja też miałam swoje szkolenia) i tak chyba popsułam człowiekowi dzień, a przynajmniej wyniki.

Rozumiem, że tym ludziom płacą za te rozmowy, wiem, że klient przez telefon jest trudniejszy niż ten żywy i namacalny, którego minę widać i coś można z niej wywnioskować. Ale litości! Dzwonią nie pytając czy mam czas, odrywają od ważnych zajęć, są naprawdę męczący ( nawet kiedy się mówi, że się właśnie jedzie samochodem i nie można rozmawiać, to oni i tak swoje), to najgorsze jest to, że nie słuchają. Czemu nie uczą ich na szkoleniach, że jak mówię po 15:00, to powinni zadzwonić po tej godzinie i to dzisiaj , a nie pojutrze.

Ostatnio dzwoniła pani z mojego banku, powiedziałam, żeby zadzwoniła jutro po 14:00. Jutro był piątek, dzwonili w poniedziałek... umawiałam się na piątek - nie poniedziałek! Ale pani zapewne miała wolne i nie chcąc tracić klienta (czyt. wyniku) nie przekazała mnie osobie, która mogłaby zadzwonić do mnie w czasie, o który prosiłam.

Aha i wczoraj dostałam maila, że jak wysłałam odpowiedź na ogłoszenie o pracę, to jak podam (mailowo) mój adres zamieszkania, to mogę się czuć zatrudniona....

W innej ankiecie o pracę stacjonarną było pytanie, czy mam swój samochód....

Chyba jestem z innego świata! Albo za bardzo się czepiam :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zaglądacie, a tym bardziej, że piszecie :-) Ania