Obserwatorzy

sobota, 26 kwietnia 2014

Pierwsza próba

Zasady. Jedni się ich ślepo trzymają. Inni je notorycznie łamią. A ja? A ja je zmieniam i interpretuję tak, aby mi pasowały do sytuacji :-). Na początku mojego bloga, postanowiłam, że będę pomagać/wspierać akcje/osoby, które JA sobie wybiorę/znajdę. Oczywiście szybko się okazało, że nie szukam. Lecz dalej sobie wybieram. Dlaczego tak? Nie jestem w stanie "dać coś" wszystkim osobom, które się do mnie zwracają. Wybaczcie zatem Ci, którzy nic nie otrzymaliście. Nie umiem dokładnie określić od czego zależą moje decyzje. Po prostu od nastroju, czasu, osób, słów...
Przepraszam wszystkich tych, którym mówię NIE i dziękuję tym, którzy do mnie piszą ;-)

Zdradzić nie mogę szczegółów, bo nawet wszystkich nie znam. Niedługo będzie konkurs, a w nim między innymi do wygrania będzie torebka.

Trochę ja się z nią miałam. Pomysł pojawił się szybko i równie szybko przystąpiłam do realizacji, co bardzo lubię. Wybierałam tkaniny, kolory...miało być kolorowo. Kiedy już miałam wykrój, mój mąż (jak to mąż), zapytał: kot gigant? Hmm. Ani kot, ani gigant. A że mąż w jamniku widział mrówkojada, i w łowiczance - babę, więc uznałam, że na etapie wykroju przejmować się nie będę.

Bo to jest sowa, a dokładnie torebka-sowa, dla młodej damy lub jej mamy. Na zdjęciach jeszcze bez paska;

z przodu

z boku

z tyłu

zapinana na suwak

podszewka w muchomorki
Jeszcze tylko pasek i sowa będzie gotowa do zabrania na wycieczkę!

4 komentarze:

Dziękuję, że zaglądacie, a tym bardziej, że piszecie :-) Ania