Moja ukochana maszyna jest w serwisie :-( . Nie dało się już domowymi sposobami ją namówić do szycia. Zresztą porządny serwis obiecywałam jej od dawna, więc należało się mojej staruszce. Stoi w tym serwisie drugi tydzień, a ja czekam z każdym dniem coraz bardziej niecierpliwie na wieści...
Tymczasem szyję na maszynie, która przyszła do mnie i tak sobie stała...znaczy...w sumie, to szyłam, bo właśnie szyć przestała! No ledwo miesiąc tego roku minął, a mi już dwie maszyny poległy! Ech :-(
Tkanina w koty na różowym tle, została przeze mnie kupiona z myślą o nerkach, więc oto i one:
*czarna z kocią klapką
* kocia na bazie prostokątu:
* nazywana przeze mnie : klasyczną:
I na koniec jedna taka, co kilka miesięcy leżała skrojona...
Tyle mojego szycia :-( . Dzisiaj wieczór majsterkowicza...
Bardzo fajne saszetki :) A niestety ze sprzętami to tak bywa, jak się sypią to wszystkie na raz :/ Mam nadzieję, że szybko i tanio uda się ją naprawić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*
Dzięki...szybko to już nie jest ;-), ale najważniejsze, żeby wróciła, bo akurat ta jedna jedyna była/jest taka do wszystkiego ;-) Pozostałe tyle nie potrafią, nawet wszystkie razem ;-)
UsuńNo tak... więc mam nadzieję, że po prostu wróci i będzie szyć jak dawniej :D
Usuń