Obserwatorzy

środa, 30 lipca 2014

biedactwo

Mój biedny blog, prawie przeze mnie zapomniany :-( Dobrze, że Wy o nim pamiętacie i zaglądacie tutaj jeszcze, przynajmniej nie jest mu przykro :-) Dziękuję :-) :-) :-)

Powiem Wam, w tajemnicy oczywiście, że mam cudownego męża! A doszłam do tego tak:

Pisałam, że maszyna nie działa, nic a nic. Została spakowana i czekała na wyjście do serwisu. Oj nie dawało mi to spokoju. Moja maszyna, którą tak dobrze znam, ma pójść w obce ręce, które nie wiadomo co będą jej robić...
Następnego dnia, maszyna wróciła na biurko, rozłożyłam ją na części pierwsze i zalałam oliwą! Mąż pytał wzrokiem : "kto to poskręca?!". Maszyna odczekała w stanie rozłożonym dzień, potem wyczyściłam nadmiar oliwy. Poskręcałam! - ja sama. Wymieniłam igłę. I...wszystko tak cichutko i lekko zaczęło pracować. Niestety nitki jak się rwały tak się rwały. Igły jak się łamały, tak się łamały. Rozpacz.
Przy obiedzie, mąż cierpliwie i z dużą wyrozumiałością, wysłuchał moich lamentów.
Po obiedzie, wróciłam do maszyny i zaczęłam oglądać jak dostać się do silnika. Tego mój mąż nie wytrzymał: "co robisz?!".
"Jak to co robię, przecież wszystko wskazuje na to, że to albo silnik, albo pedał, więc...patrzę jak to się rozkłada".

Mąż rozkręcił pedał i ujrzeliśmy przerwany kabelek...ale to była radocha! Hip Hip! Hurra!

W ten o to bardzo prosty sposób odzyskałam swoją maszynę! A oto efekty mojej radości:










Uwielbiam szyć! I mojego męża też uwielbiam!

ps. tkaniny pochodzą z głębin mojej szafy, czyli uwolniłam je :-)

8 komentarzy:

  1. Nawet kot szczęśliwy i uśmiechnięty wyszedł spod maszyny ;)
    Jak to mówią... wszystko dobre, co się dobrze kończy. I oby tak zostało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że się mocno ucieszyłaś, bo wyszły Ci piękne rzeczy od serca. Ja też się cieszę, że Twoja maszyna już działa tak jak powinna i że będziesz mogła już spokojnie szyć swoje cudowności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale szyjesz. Dobrze jest posiadać drugą maszynę awaryjną.

    OdpowiedzUsuń
  4. kocio jest super taki uśmiechnięty i jeszce podusie do kompletu, pozdrowienia dla Ciebie i mężusia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że maszyna już "zdrowa", a efekty zdrowia super :) Jak zawsze z resztą!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudnej urody efekty!
    Moc pozdrowień!

    OdpowiedzUsuń
  7. Efekty boskie. No i dobrze, że maszyna wyzdrowiała, bo to prawie członek rodziny, prawda?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zaglądacie, a tym bardziej, że piszecie :-) Ania