Obserwatorzy

środa, 11 września 2013

... to już dzisiaj.....

Kawa na balkonie już nie smakuje - za zimno. Pled balkonowy leży i czeka nawet jeszcze nie powycinany.

A propos pledów, to mój beżowy - co wciąż się szyje - choć jest jeszcze nieskończony znalazł już nabywcę. Nic mi innego nie pozostaje, jak go przepikować do końca.
Pikowanie, to fajna zabawa, ale te nitki! Kosmos jakiś, nie znoszę zakańczania nitek, a jakby nie było, jest to swego rodzaju kropka nad I.... kolejna lekcja pokory dla mnie.

Wymyśliłam też co zrobić z tym czerwonym, co farbuje, żeby pięknie wyglądało i żyć się z tym dało. Jak dnia mi wystarczy, to wieczorkiem pokażę efekty.

Tymczasem idę na polowanie. Trudne, ponieważ nie wiem co chcę upolować. Zazwyczaj prezent mam gotowy długo przed uroczystością. Niestety, ostatnie tygodnie i miesiące tak mnie absorbowały, że dzisiejsze święto trochę mnie zaskoczyło, że to już.

Kiedyś podarowałam mężowi taki obrazek:

Potem wysłałam Go do Wietnamu, bo o tym rozmawialiśmy na naszym pierwszym spotkaniu.

Dzisiaj mam pustkę w głowie, czyli skarpety :-), albo kosmetyki :-).... może chociaż element zaskoczenie mi wyjdzie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zaglądacie, a tym bardziej, że piszecie :-) Ania