Jakoś tak wyszło, że wszyscy dzisiaj coś sobie zaplanowaliśmy. Cała rodzina od rana była zapracowana, w końcu to święto pracy - rzec można. Chłopcy zajęci, koty pochowane po kątach, więc ja siadłam do maszyny ! Jak to mój kolega mówi "naostrzyć piłę". Początki były trudne, bo moje ciśnienie zapomniało wstać razem ze mną. Wypiłam dzisiaj morze kawy, każda mocniejsza, aż w końcu zaskoczyłam :-). Z efektów jestem zadowolona, choć mogłam trochę mało. To znaczy plany miałam większe, ale to ciśnienie... Nic Wam dzisiaj nie pokażę, bo postanowiłam jutro zabrać moje uszytki w plener na sesję zdjęciową. Tylko mąż mówi, że jutro ma padać :-(.
A propos zdjęć, wiecie, że moje mnie nie powalają. Zapewne pomogłaby zmiana aparatu, ale jakoś - mimo wszystko- nie odczuwam potrzeby. Wyobraźcie sobie jakie było moje szczęście, kiedy odnalazła mi się koleżanka, która aktualnie, zawodowo zajmuje się fotografią! Sylwia zgodziła się fotografować moje prace! Radość! Radość! Radość!
Dlaczego zatem, nie mam pięknych zdjęć? Bo planowane spotkania nam bardzo nie wychodzą :-) Sylwia buduje dom, ja ubezpieczam i tak się wiecznie rozmijamy :-) Ale, któregoś dnia zapakuje samochód, pojadę na tą budowę i będziemy się z Sylwią dobrze bawić :-).
Tymczasem pooglądajcie sobie Sylwii zdjęcia:
I trzymajcie kciuki, żeby jutro nie padało :-)
Piękne zdjęcia! Ja trzymam kciuki podwójnie, bo też planujemy majówkę w plenerze! :D
OdpowiedzUsuńPS zmieniłam adres bloga - proszę zaktualizuj sobie w obserwowanych - zashevka.wordpress.com
Zmieniłam! Mam nadzieje, że moje zdjęcia u Sylwii też będą piękne :-) chociaż nie chciałabym, żeby moczyła moje poduszki i koty, ani nic :-)
Usuń