Poczta czasami mnie zaskakuje. Najbardziej chyba jednak ostatnio. Z przedświątecznych wysyłek zagubiła się jedna kartka, a szkoda, bo była robiona moimi własnymi rękami specjalnie dla mojej siostry ciotecznej. Tak chciałam ją zaskoczyć....na razie była zaskoczona pytaniem, dlaczego mnie nie chwali....
Na przełomie zwykła pocztówka, z Poznania do Bełchatowa, szła z 8 dni. Też już myślałam, że się zagubiła.
Ale "grubsze" paczki - odpukać-śmigają szybko i sprawnie, nawet ekonomiczne potrafią być już po dwóch dniach.
Mam pocztę dwa kroki od domu, raczej dużą, bo pracuje na nich z 8 pań, w tym tzw przeze mnie "stara gwardia", bo są dla mnie od zawsze. No zawsze coś! za kanciate. Za giętkie. Za dużo taśmy. Krzywo napisane. Niewyraźnie (a z natury piszę drukowanymi...) napisane. Za duże. Za małe.....i tak zawsze. Czasami nawet obstawiamy z mężem co tym razem....ale pomysłowość pań jest od nas lepsza - nigdy nie wygraliśmy.... No i zawsze jest tam pełno ludzi, zawsze!
Wczoraj poszłam raz....kolejka do drzwi. Wyszłam, załatwiłam swoje sprawy, wróciłam i co za szczęście! Dwa okienka, przy nich dwoje ludzi i ja! Pierwsza! Ach! Więc stoję. I stoję. I stoję. Za mną już ludzi do drzwi. A ja stoję. Moja ulubiona pani ze "starej gwardii", podniesionym głosem pyta klientki o co jej w zasadzie chodzi i dlaczego na takich drukach. Kobieta spokojnie odpowiada, co chce uzyskać i że już dzisiaj opowiadała tą historię i że tutejsza pani >>też ze starej gwardii<< dała jej te druki, które musiał podpisać mąż, więc ona poszła do domu, wypełniła, mąż podpisał i tylko formalności chce teraz dokonać. Ulubiona stara gwardia, bardziej podniesionym głosem, wyraziła swoją opinię na temat wrednych klientów, którzy na drukach się nie znają i do tego jeszcze nie wiedzą czego chcą! Kobieta spokojnie ( chyba po prostu chciała to załatwić za wszelką cenę i mieć z głowy) tłumaczy, że ona wie co chce, a druki dostała tutaj. Stara gwardia przemaszerowała do okienka obok - czyli dwie panie z poczty obsługują jedną klientkę, a kolejka za mną rośnie - koleżanka ( nie ze starej gwardii), która do tej pory dzielnie udawała, że nie widzi i nie słyszy, okazało się, że ma podzielną uwagę i tłumaczy Starej Gwardii, że ich koleżanka dała pani te druki, bo pani ma taką sprawę.... Tutaj padła kolejna opinia z ust Starej Gwardii. Mam też wrażenie, że za każdym razem jak mówiła spoglądała na nas - kolejkę- sprawdzając czy słyszymy i ile jeszcze jesteśmy w stanie znieść! I znowu: jedna tłumaczy, druga "opiniuje". W końcu dotarło do Starej Gwardii o co chodzi. Wróciła do swojego okienka i zaczęła komentować co też ta pani, która przecież już zasięgała informacji na poczcie, powinna zrobić, aby sprawę załatwić. Dała kobiecie nowe drugi, ustawiła się z ramionami na biodrach (dosłownie!) i spoglądała czy pani dobrze pisze! Cały czas sprawdzała czujnym wzrokiem wytrzymałość czekających.
Niestety ja poległam. A szkoda, bo powinnam poczekać, podejść do Starej Gwardii i z niewinnym uśmiechem na twarzy wypytywać się o szczegóły wysłania listu.....
No ale, wyszłam- a byłam pierwsza!- i poszłam na drugą pocztę, jakieś 500m dalej.
A tam inny świat - bez kolejki, miłe panie, którym podobają się moje przesyłki, uśmiechy.... tylko kawy i ciastek brakuje :-).
A tak w ogóle nie o tym chciałam pisać :-). Chciałam tylko krótko napisać, że Kobieta Blogująca dostała paczkę! I się jej podoba zawartość! :-) :-) :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że zaglądacie, a tym bardziej, że piszecie :-) Ania